Ale czy musiał się rozpocząć końcem żywota mojego manekina?
Nareszcie miałam chwilkę (dosłownie chwilkę) wytchnienia i możliwość przykucnięcia przy maszynie.
Nie była to długa chwila, bo zaledwie jeden weekend. Wystarczyło natomiast na przeróbkę starej sukienki o rozmiarze 42 na rozmiar 34/36.
Przez niektórych została nazwana sukienką "woźnej" - i tak też się prezentowała
Poranek z kawą przy maszynie, trochę szpilek, nitki, hałasu przy maszynie i sukienka na imprezy jest :)
Pora znaleźć kolejny wolny weekend i pomyśleć o uszyciu czegoś co nie wymaga manekina :D
Jeśli macie jakieś fajne pomysły czekam na komentarze...
No pierwsze zdjęcie mnie rozbawiło :-)
OdpowiedzUsuńco do sukienki miałam podobną, a może nadal mam ?? tylko pewnie na strychu, ale nawet mi się nie śni na taki mróz iść tam ;-)
też bym na strych teraz nie wchodziła ;) może chcesz się jej pozbyć to przygarnę? :D
UsuńA co zbierasz takie porzucone sukienki ?? :-)
Usuńno pewnie :) Wychodzę z założenia, że każda szmatka może zyskać nowe życie
UsuńJaką Ty masz na pierwszym zdjęciu łabędzią szyyyyyję :D
OdpowiedzUsuńhahaha fajne zdjęcie :))
Fajnie tak umieć poprzerabiac ubrania, mnie to średnio idzie :)
mi też jeszcze mistrzowsko to nie idzie ;) ale się staram :D za to urzekła mnie Twoja poducha z Marilyn
Usuń