Ale czy musiał się rozpocząć końcem żywota mojego manekina?
Nareszcie miałam chwilkę (dosłownie chwilkę) wytchnienia i możliwość przykucnięcia przy maszynie.
Nie była to długa chwila, bo zaledwie jeden weekend. Wystarczyło natomiast na przeróbkę starej sukienki o rozmiarze 42 na rozmiar 34/36.
Przez niektórych została nazwana sukienką "woźnej" - i tak też się prezentowała
Poranek z kawą przy maszynie, trochę szpilek, nitki, hałasu przy maszynie i sukienka na imprezy jest :)
Pora znaleźć kolejny wolny weekend i pomyśleć o uszyciu czegoś co nie wymaga manekina :D
Jeśli macie jakieś fajne pomysły czekam na komentarze...